W Biłgoraju największe wrażenie wywiera stojąca na wysokim postumencie figura św. Jana Nepomucena z 1821 roku. Na niewielkim wzgórku ułożono trzy kamienne stopnie, na nich ustawiono wysoki postument, zwieńczony figurą św. Jana Nepomucena. Święty, ubrany w komżę, trzyma w dłoniach krucyfiks. Jego głowę otacza aureola z gwiazdkami. Rzeźbiarz August Kuczyński wyrył na postumencie napis, upamiętniający zbiorową fundację obywateli Biłgoraja. Nepomuk stanął na skraju miasteczka, przy drodze prowadzącej do Zwierzyńca, i dalej, do Szczebrzeszyna i Zamościa.
Stojący przy tzw. trakcie szczebrzeszyńskim Nepomucen, był istotnym punktem w topografii miasta, zamykającym niejako jego przestrzeń sakralną. Święty Jan żegnał wyruszających w długą wędrówkę po Rosji sitarzy biłgorajskich, którzy z powodzeniem sprzedawali swoje wyroby nieraz w jego bardzo odległych zakątkach imperium. Ten święty cieszył się szczególnym kultem wśród społeczności sitarskiej, bo przecież patronował dalekim i niebezpiecznym podróżom. A tak o wyjazdach i powrotach biłgorajskich sitarzy pisał w połowie XIX wieku Oskar Kolberg:
Do zwyczajów miejscowych należy i to, iż gdy sitarze wyjeżdżają w drogę z sitami, wtedy żony ich, krewni i przyjaciele odprowadzają ich aż pod figurę św. Jana Nepomucena tuż za miastem stojącą, i tam ich żegnają, częstując wódką i arakiem, co się nazywa: Żałosne; lubo już na parę dni przedtem zebrawszy się do domu, pili byli pełnemi haustami na pożegnanie. Podobnież, gdy wracają sitarze z drogi i dali już o tem znać listownie, wychodzą ciż sami na ich spotkanie pod wspomnioną figurę, gdzie równie jak i przy odjeździe, piją wszyscy witając się z sitarzami, co znów nosi nazwę: Radosne.
To były słowa Krzysztofa Garbacza i Oskara Kolberga. Pojechałem do Biłgoraja szukać rodzinnych korzeni. Stąd bowiem pochodził mój dziadek, pradziadek i prapradziadek. Dziadek był sitarzem, dlatego ta historia z kapliczką jest dla mnie taka ważna.