Kapliczka w Nakolu
Panó Bogó
Z cyklu nieuczesane myśli łysego mohera.
W naszej klasie było ich dwóch: Kajtek i Kazik. Razem w szkole stanowili ścisłą czołówkę w robieniu błędów ortograficznych. Byli w tym względzie mistrzami świata, z tym, że Kazio szedł na ilość, Kajtek szedł na jakość. Byli nie do pobicia. Jeszcze niedawno w rozmowie z Andrzejem Koziołkiewiczem, nawiasem mówiąc adwokatem wielu prześladowanych działaczy Solidarności w stanie wojennym, Andrzej wspomniał mi największe osiągnięcie Kajtka w tym zakresie. Udało mu się bowiem napisać „Piłsucki” mając na myśli oczywiście Józefa Piłsudskiego, co wprawiło w osłupienie naszą klasę i dwie sąsiednie na dodatek. Na nic zdały się tłumaczenia naszej Pani Profesor Zofii Książek, że pisanie zgodnie z ortografią to nasz patriotyczny obowiązek. Wprawdzie informacja, że błędy językowe takie jak: „poszłem”, „jażem” itp. to rusycyzmy poskutkowały natychmiast, jednakże odwoływanie się do patriotyzmu w sprawie ortografii nie dało żadnych rezultatów. Wydawało mi się, że są nie do pobicia. Proszę sobie wyobrazić jak wielkie było moje zdumienie kiedy na jednej z kapliczek w okolicach Osieka przeczytałem: Panó Bogó Wszechmogącemu…
To przecież Kajtek z Kaziem we dwójkę, mistrzowie świata w błędach ortograficznych, mistrzowie olimpijscy i w ogóle mistrzowie wszechczasów takiego błędu by nie wymyślili, a tu, na wsi taki ukryty „talent”. No tak, ale skąd, dlaczego!? Olśniło mnie za moment kiedy doczytałem do końca. Kapliczkę postawiono w latach czterdziestych w czasie wojny. Fundatorem kapliczki był nijaki Pan Gwóźdź. Nazwisko na kapliczce napisane jak najbardziej zgodnie z ortografią, osobiście sprawdziłem w słowniku. Wszystko stało się jasne. Pan Gwóźdź był Polakiem dobrze wiedział jak pisze się jego nazwisko. W czasie okupacji szybko przekonał się, że liter ź, dź, i co najważniejsze Ó nie ma w języku niemieckim. Musiał niejednokrotnie dyskutować długo z niemieckim urzędnikiem, być może był szykanowany z tego powodu. On stawiał kapliczkę, on Polak, nie jakiś Niemiec, on stawiał kapliczkę POLSKIEMU BOGU, a nie jakiemuś niemieckiemu. Jakie „ó” miał napisać: niemieckie „u” czy polskie „ó”? Taka pisownia to świadectwo jego patriotyzmu. Mam nadzieję, że literki „ó” nie będą już wstydliwie zamalowywane.
Tylko co na ten temat powiedziałaby moja Pani Profesor Zofia Książek? Jeszcze żyje ma 101 lat. Przepraszam, nie będę jej o to pytał. (Pisałem to w roku 2009 Zofia Książek zmarła 21 lipca 2015 roku w wieku 107lat). Proszę wybaczyć mi mały przeskok myślowy, ale nasunęło mi się jeszcze kilka drobnych refleksji. Nie bójmy się prostoty nawet jeżeli ta prostota byłaby stara, niewykształcona i pochodziła ze wsi lub małego miasteczka. Bójmy się prostactwa nawet jeżeli byłoby młode, wykształcone i pochodziło z wielkiego miasta. Co z naszym patriotyzmem, czy ma on jeszcze sens w zjednoczonej Europie? A co z wiarą naszych przodków, zadufani w sobie my współcześni ludzie… O tym może jednak następnym razem przy zwiedzaniu innych nie mniej ciekawych kapliczek.
Wiktor Bednarczuk
Na zdjęciach kapliczka w Nakolu gmina Osiek stan obecny fot. Wiktor Bednarczuk i z roku 1943 moment poświęcenia kapliczki. Fot. Pan Franc z Długołęki. Życie dopisało jeszcze w ostatniej chwili moje spotkanie przy kapliczce z Panem Stanisławem Gwoździem, na zdjęciu, synem Państwa Józefa i Stefanii Gwóźdź;. Pan Stanisław urodził się w 1943 roku, w roku wybudowania kapliczki.