Krzyż koło Mianowa
Krzyż w głębokim lesie
W głębokim lesie, przy piaszczystej, leśnej drodze prowadzącej z miejscowości Mianów do miejscowości Pustkowie, na betonowej podstawie, stoi skromny, stalowy krzyż. Ma to miejsce w powiecie Poddębice (woj. łódzkie).
Wiele jest takich miejsc w Polsce, czasami nie wiadomo skąd się wzięły i za czyją przyczyną. Jednakże w tym wypadku wiadomo całkiem sporo a to za sprawą przekazów rodzinnych rodu Patorów, którzy od wieków zamieszkują na tych terenach. Przed wiekami przebiegał tędy trakt łączący Bałdrzychów z Lutomierskiem a przy tym trakcie stała przydrożna karczma. Teraz rośnie tu stary, gęsty las iglasty, jednak jak się dobrze poszuka to można jeszcze znaleźć ślady po studni.
W czasie Powstania Styczniowego, w 1863 roku, przechodziła tędy młoda kobieta niosąca pomoc dla powstańców. Mówi się o tym, że mogła nawet przenosić jakąś broń. Jej nieszczęście polegało na tym, że w tym samym czasie z karczmy wytoczyli się podpici kozacy, którzy patrolowali pobliski teren. Kiedy przeszukali kobietę i zorientowali się w sytuacji, dokonali natychmiastowej egzekucji i odjechali. Ludzie, którzy pochowali nieszczęsną, zorientowali się, że była to młoda, karmiąca matka. Dlatego ta sprawa wstrząsnęła ludźmi i odbiła się wśród miejscowej ludności szerokim echem. A mieszkańcy pobliskich wsi postawili w tym miejscu drewniany krzyż.
I pod tym krzyżem, tak bardzo związanym z macierzyństwem, po latach, gorliwie modlili się o potomstwo Szczepan i Marianna Patorowie. Czekali po ślubie na potomstwo i, jak mówi o tym rodzinny przekaz, dopiero dzięki tym modlitwom doczekali się potomków i to w liczbie… dziesięciu. Ośmioro z nich przeżyło. Wnukowie państwa Patorów, mieszkający w pobliskim Feliksowie, do dnia dzisiejszego krzyż ten otaczają staranną opieką. Kiedy rozpadł się stary, drewniany, w 1971 roku, na solidnej, betonowej podstawie, postawili w tym samym miejscu nowy, stalowy krzyż. Trzeba oddać opiekunom krzyża szacunek za to, że jest on od tylu lat zadbany i systematycznie odnawiany. Z pewnością następne pokolenia będą nadal dbać o ten wyjątkowy dla rodziny krzyż.
Opowieść powyższą usłyszałem od prawnuczki Szczepana i Marianny Patorów, nauczycielki z Poddębic, z którą wybrałem się na wędrówkę w poszukiwaniu zapomnianych kapliczek.