Kapliczka w Michałowie Dolnym
Stuletnia kapliczka Dal Trozzów
W Michałowie Dolnym znajduje się przydrożna kapliczka. Jej fundatorem był hrabia Jarosław Dal Trozzo. Zamożny właściciel ziemski pragnął w ten sposób podziękować Matce Boskiej za uzyskane za jej pośrednictwem od Boga łaski. O zbudowanie kapliczki w centrum miejscowości prosili również Jarosława Dal Trozzo mieszkańcy wsi Michałów Dolny.
Piękna figura położona jest na rozwidleniu dróg w pobliżu pastwisk i łąk w niewielkiej odległości od Pilicy oraz 300 metrów od traktu Warka-Białobrzegi. Kapliczka w Michałowie Dolnym została zbudowana pod koniec XIX. Wzniósł ją wiejski murarz, którego nazwiska już nikt nie pamięta. Na niewielkiej podstawie wybudował dwuczęściowy prostopadłościenny cokół z czerwonej cegły wyprodukowanej w dworskiej cegielni należącej do Jarosława Dal Trozzo. W jego dolnej i górnej części znajdowały się zaokrąglone nisze. Kapliczka pokryta była czterospadowym daszkiem. W jej budowie pomagali również miejscowi gospodarze. Jedna z najstarszych mieszkanek wsi Michałów Dolny wspomina, że powstała ona jeszcze za życia jej babci czyli około 130 lat temu. W 2017 roku mieszkańcy z własnych środków wykonali remont zabytkowej kapliczki. Nigdy przedtem nie była gruntownie przebudowywana. Poprawiono elewację, wnęki i daszek. Obecnie michałowska kapliczka wygląda, jak nigdy dotąd. W niższej kondygnacji od frontu znajduje się niewielka figurka Matki Boskiej w jasnej szacie i welonie na głowie ze złożonymi do modlitwy dłońmi.
Kapliczka Dal Trozzo w Michałowie Dolnym odgrywała ważną rolę w życiu tamtejszych gospodarzy. Chłopi przed przystąpieniem do ważnych prac polowych prosili Matkę Boską o pomyślność w pracy na roli. Mieszkańcy wsi udający się w daleką podróż chwalili Boga żegnając się albo zanosząc ciche modlitwy o pomyślność w realizacji własnych planów i zamierzeń.
Kapliczka w Michałowie Dolnym była ważnym elementem funkcjonowania wiejskiej społeczności. Nie tylko była miejscem kultu Matki Boskiej podczas nabożeństw majowych i różańcowych. Michałowska kapliczka gromadziła również wiernych podczas innych świąt religijnych albo ważnych wydarzeń w życiu lokalnej społeczności. Jedna z przedwojennych fotografii przedstawia dawnych mieszkańców wsi przed kapliczką w Michałowie Dolnym. Zdjęcie to jest świadectwem tego, że w pobliżu starej figury odbywały się dawne, wiejskie zebrania. Również obecnie dla michałowskiej młodzieży jest ważnym i niezwykłym miejscem. Tutejsze dziewczęta zgodnie z tradycją gromadzą się w majowe wieczory przed zabytkową kapliczką i z wdzięcznością wykonują pieśni do Matki Boskiej.
Mieszkańcy wsi Michałów Dolny nie wyobrażają sobie, aby stuletnia kapliczka mogłaby zniknąć z tutejszego krajobrazu. W dawnych czasach do tej figury podobnie, jak w innych okolicznych miejscowościach mężczyźni nosili na ramionach trumny zmarłych mieszkańców. Przed kapliczką wspólnie odmawiano krótką modlitwę, a następnie śpiewano pieśni żałobne. Proboszcz z Wrociszewa święcił trumnę i zgromadzoną przed kapliczką tutejsza ludność. W tym pożegnaniu zmarłego w tzw. „wyprowadzunku” brali udział wszyscy mieszkańcy wsi. W pobliżu kapliczki umieszczano trumnę z ciałem na furmance zaprzężonej w dwa najładniejsze konie i zawożono do kościoła parafialnego we Wrociszewie. Bardzo uważano, aby żadna gałązka ani kwiatuszek z wieńców nie upadły na ziemię, ponieważ panowało takie przekonanie, że gdy tak się stanie w najbliższym czasie ktoś ze wsi znowu umrze.
Przed II wojną światową przed michałowską kapliczką odpoczywali nieznajomi starsi ludzie nazywani przez okoliczną ludność przybyszami, którzy wędrowali od wiosny do jesieni po Rzeczpospolitej nie chcąc być ciężarem dla swych niezamożnych krewnych. Przed figurą można było również spotkać starszych mieszkańców Michałowa Dolnego, którzy z powodu podeszłego wieku nie byli w stanie uczestniczyć w nabożeństwach w oddalonym o 3 kilometry kościele św. Małgorzaty we Wrociszewie.
Podczas powstań narodowych i konfliktów zbrojnych do tej kapliczki michałowskie gospodynie przyprowadzały swoich mężczyzn, którzy wyruszali do walki. Pod koniec czerwca 1914 roku niezamożna wdowa – Franciszka. Ofiara w tym miejscu błogosławiła synów, którzy szli na front rosyjski. Trzeci nie poszedł, ponieważ matka ukryła go w krzaku jaśminu, który rósł nieopodal wiejskiej figury. Franciszka często modliła się przy niej za swoich ukochanych chłopaków. Po kilku latach dwaj młodzieńcy szczęśliwie powrócili z wojny i dziękowali Matce Boskiej z michałowskiej kapliczki za uratowanie życia. W 1920 roku znów wyruszyli na front tym razem walczyć za swój kraj i znów szczęśliwie przeżyli. Obecnie, podobnie jak kiedyś, przed figurą w Michałowie Dolnym mężczyźni zdejmują nakrycia głowy, a większość przechodniów wykonuje znak krzyża. Kapliczka w Michałowie Dolnym dobrze wkomponowuje się w naturalny wiejski krajobraz. Wiosną ta miniaturowa świątynia pachnie bzem i polnymi kwiatami.